+1
2getThere 10 czerwca 2019 20:57
3 tygodnie, 1500km, luty 2019, południowy Wietnam i Kambodża, my i motocykl Marian.

Od szalonego, zatłoczonego Sajgonu, przez tętniącą życiem deltę Mekongu, po rajskie wysepki u wybrzeża Kambodży. Na motocyklu kupionym za 200$ w Ho Chi Minh City. Spełnienie marzenia, które kiełkowało nam w głowie od pewnego czasu. By popyrkać po Wietnamie na własnym motocyklu/skuterze/jak zwał tak zwał.

Myśleliśmy o północy Wietnamu na wiosnę, ale trafiły się tanie loty AirChina (1300zł) do Sajgonu na zimę, spragnieni słońca krzyknęliśmy BIERE!

***

Na początek kilka zdjęć i film z wyjazdu, zapraszam.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

https://youtu.be/DWNkOOwh5pI

Dodaj Komentarz

Komentarze (15)

fastman 28 czerwca 2019 13:07 Odpowiedz
Ale extra! Strasznie zazdroszczę, też mi się marzy taka wyprawa. Co potem zrobiliście z tym motocyklem? Jak go kupiliście, ogłoszenie w internecie?
miro13 28 czerwca 2019 14:43 Odpowiedz
Super. Będzie coś jeszcze ?
spejson911 28 czerwca 2019 18:44 Odpowiedz
Akcja w stylu Top Gear :p widoki takie jak w programie ? Jak wyglada to kosztowi i formalnie ? Sam chętnie tak bym ruszył
frach582 2 lipca 2019 21:48 Odpowiedz
Super relacja!
brunoj 2 lipca 2019 22:43 Odpowiedz
2getThere napisał:By popyrkać po Wietnamie na własnym motocyklu/skuterze/jak zwał tak zwał.Zdjęcia i w ogóle bardzo sympatycznie. Ale z tym jak zwał tak zwał to jednak zasadnicza różnica jest ;-)
katka256 5 lipca 2019 11:33 Odpowiedz
ta relacje to tylko fotorelacja? czy też będzie ciąg dalszy?
2getthere 27 sierpnia 2019 08:50 Odpowiedz
Będzie dalsza część! tylko brak czasu spowodował tą ciszę. Za chwilę wyjeżdzamy na dłuższego tripa, trochę musieliśmy popracowac po godzinach, żeby móc sobie pozwolić na dłuższy urlop. Więc z opóźnieniem, ale będzie dalsza część relacji.@FastMan kupiliśmy go przez ogłoszenie na facebooku na grupie, jest kilka anglojezycznych grup z ogloszeniami, turysci kupuja i sprzedaja. w ten sam sposób sprzedaliśmy bezstratnie.@spejson911 formalnie wygląda to tak, ze do pewnej pojemnosci można jeździć na prawku miedzynarodowym. Jedynie może byc problem z ubezpieczeniem w razie jakiegos wypadku (trzeba wyłożyc z własnej kieszeni). Motocykl kupiliśmy za 200$ i sprzedaliśmy za tyle samo. mielismy szczescie, bo się nie psuł, więc to nasze jedyne koszty + paliwo + wymiana oleju (wyszło jakos 150zł)
fastman 28 sierpnia 2019 13:54 Odpowiedz
A jak wygląda kwestia przerejestrowania motocykla? Musieliście się w to bawić?
2getthere 30 sierpnia 2019 09:30 Odpowiedz
@FastMan nie musieliśmy się w to bawić, trzeba kupic motocykl z żółtą kartą, rejestracja na Wietnamczyka. Nie był zarejestrowany na nas
boots 30 sierpnia 2019 09:37 Odpowiedz
@2getThereQuote:Jedynie może byc problem z ubezpieczeniem w razie jakiegos wypadku (trzeba wyłożyc z własnej kieszeni)Problem? Przecież na pewno masz w kieszeni na wszelki wypadek przynajmniej te kilkaset tysięcy złotych.
2getthere 30 sierpnia 2019 17:10 Odpowiedz
@boots ba, mamy nawet milion. No niestety jest to trochę ryzykowna zabawna. Ale większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że taka sama sytuacja może byc przy wynajmowaniu skutera w Tajlandii. Ubezpieczyciel może się wypiąć
boots 30 sierpnia 2019 17:16 Odpowiedz
Bo większość ludzi jest bezmyślna. A jedna chwila może przekreślić ich wszystkie plany na życie.
2getthere 30 sierpnia 2019 17:28 Odpowiedz
Dlatego my staraliśmy się jeździć bocznymi drogami unikaliśmy jak ognia tras szybkiego ruchu a sami maksymalna prędkość jaka osiągnęliśmy to 40km/h. W Wietnamie kultura jazdy jest świetna, to kraj skuterów, wszyscy jeżdżą uważnie i wolno. Dramat był natomiast w Kambodży, na drogach zero zasad i zawrotne prędkości. Dlatego wróciliśmy do Wietnamu zamiast jechać wgłąb Kambodży. Także na ile mogliśmy uważaliśmy na siebie
boots 30 sierpnia 2019 17:32 Odpowiedz
Quote:Także na ile mogliśmy uważaliśmy na siebieBez urazy, ale każdy bezmyślny tak twierdzi. A potem płacze...
2getthere 30 sierpnia 2019 17:56 Odpowiedz
Wietnam. Lądujemy w Sajgonie o wschódzie słońca. Pachnie kwiatami (za rano na smog). Pierwsze dwa dni szwendamy się po mieście, obserwujemy jak toczy się życie. W międzyczasie ogarniamy na grupie facebookowej spotkanie z Polakami, którzy chcą sprzedać motocykl. Tak stajemy się właścicielami Motura Mariana. Zrobiliśmy kilka jazd próbnych po Sajgonie ( nie w godzinach szczytu) na pierwszy rzut oka to co się dzieje na ulicach to istny sajgon. Jednak z perspektywy kierowcy skutera nie jest źle, ten motocyklowy plankton przemieszcza się całkiem równomiernie, najważniejsze to nie robić gwałtownych ruchów i wszystko będzie dobrze:) jednak wyjazd z miasta uznaliśmy za wyzwanie, postanowiliśmy zrobić to nad ranem zanim ruch będzie duży i szalony. O 5 nad ranem wyruszyliśmy spod hostelu, jeszcze przed wschodem słońca. Wrażenia dotyczące Sajgonu: nam miasto przypadło do gustu. No i ta dostępność wspaniałego jedzenie na każdym kroku. Przepadliśmy na kawie po wietnamsku i na bahn mi z sadzonym jajkiem. I bun bo nam bo które mogłabym jeść codziennie. Wydaje mi się, ze dla samego jedzenia warto przyjechać do Wietnamu.